sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 29

                       Narzucając plecak na ramię, przyglądam się jak chłopacy gaszą rozpalone ognisko. Od incydentu z pocałunkiem, nikt się nie odezwał. Cisza powoli stawała się upiorna. Podniosłam głowę w stronę ostatnich promieni słońca i zacisnęłam dłoń na noktowizorze. Tak bardzo chciałam już wrócić do domu, ale też nie chciałam ponownie wejść do lasu. Zirytowana swoją niepewnością jęknęłam.
- Idziemy. - donośny głos Cato przywołał mnie do porządku. - Zaraz się ściemni.
Bez słowa ruszam w stronę blondyna, odwróconego do mnie plecami. Czuję na sobie palący wzrok Marvel'a, a następnie jego ciało obok mojego i silną dłoń na moim biodrze. Jednym ruchem wyrywam się z jego uścisku z obrzydzeniem. Jak on w ogóle myśli, że może próbować mnie dotknąć? myślę. Niemal mogę wyczuć krew odpływającą z, zaciśniętych w pięści, dłoni. Wymijając Cato wchodzę do lasu. Niech nie myśli, że mu się upiecze, za to jak mnie potraktował. Tym razem to ja się pobawię.
                                                                            ***
Księżyc już dawno zastapil miejsce słońca, a my wytrwale podążaliśmy dalej. Z każdym krokiem coraz bardziej zagłębialiśmy się w las. Tylko dzięki noktowizorom udawało mi się, nie zaczepić o nic i nie upaść twarzą w wilgotną ziemię. Od godziny chodziliśmy po lesie i nie znaleźliśmy żadnej ofiary. Dopiero krzyk dochodzący 500 metrów od nas, dał nam nadzieję. Każdy krok w stronę miejsca, skąd pochodził odgłos, przybliżał nas w stronę możliwej ofiary i tym samym w stronę powrotu do domu. Nie byliśmy jednak przygotowani na to co zobaczyliśmy.
                                                                            ***
Ledwo dotarliśmy na polanę, a ja już chciałam z niej uciec. Kawałki ciała jakiegoś trybuta walały się po całej trawie. Serce wyrwane z klatki piersiowej barwiło mi buty. Poczułam jak wszystko co dotąd zjadłam podchodzi do gardła. Nieraz widziałam martwe zwierzęta i ludzi, ale ten widok był okropny.  Poczułam mdłości, ale starałam się tego po sobie nie pokazywać. W końcu jakby to wyglądało. Zawodowiec wymiotujący na widok rozszarpanego ciała. Takie zachowanie nie poprawiłoby mojego wizerunku w oczach mieszkańców Kapitolu. Przybierając maskę bezinteresowności pierwsza ruszyłam do przodu. Zdziwienie chłopaków bez problemu można było wyczuć w powietrzu. Przemierzając polane, szukałam jakiejś wskazówki w jaki sposób zginęła ofiara i kim mogła być.
- Robota zmiecha. - dobiegł mnie zza pleców głos Cato.
Zmiechy. Ohydne kreatury Kapitolu, wyhodowane w ich zaawansowanych laboratoriach. Czasami używaliśmy ich na zajęciach polowych w lesie otaczającym Drugi Dystrykt. Mogły przyjmować najróżniejsze kształty. Ja jednak spotkałam się jedynie z ogromnymi, zdeformowanymi psami oraz ptakami. Mimo różnicy w wyglądzie wszystkie z nich cechowała niezwykle silna żądza krwi.
- Sądzisz, ze są jeszcze w okolicy? -bez mojej zgody moje usta się poruszyły.
Wlepiam wzrok w  chłopaka. Oboje mieliśmy nadzieję, że już dawno stąd odeszły, jeśli jednak nie, to byliśmy w ogromnych tarapatach. Zmieszańce mają to do siebie, ze cechuje je nie tylko niezwykła brzydota i siła, ale również trud odebrania im  życia. Dlatego podczas ćwiczeń polowych starałam się ich unikać jak ognia.
- Patrzcie kogo załatwiły. - głos Marvel'a wyrwał mnie z zamyślenia.
Chłopak w jednej z rąk trzymał głowę. Blond włosy okalające twarz zostały po części wyrwane, ale i tak bez problemu można było zorientować się kto został ofiarą kreatur. Głowa oraz resztki rozszarpanego ciała należały do Peety Mellark'a.
___________________________________________________________
Wybaczcie wszelkie błędy, ale jestem na telefonie i nie jestem w stanie wszystkiego dopilnować. Przepraszam, ze tyle czekaliście, ale powoli tracę wenę i chęci do pisania Clove. Nie mówię, że zawieszam, bo tego nie zrobię, ale notatki mogą pojawiać się, troszkę rzadziej. Mam tu na myśli termin 1-1,5 tyg na jeden rozdział.

7 komentarzy:

  1. Nie zwieszaj, prooooszę. Może przyśpiesz akcje? Notatka krótka ale nie najgorsza... :). Pisz dalej.
    Pozdrawiam i życzę ci ogromnej weny
    CiC

    OdpowiedzUsuń
  2. hej nie dawno znalazłam bloga. Podoba mi się. Jestem fanką Clato:) Czytająć tą notatkę myślałam, że już Cato zbije Marvela. O matko ale to by było.... Marvel próbuje się dobrać do Clove, Cato jej broni i w złości zabija Marvela... ;)
    Weny!
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to Marvel'a mam inne plany..nie sadze, aby zginal z reki Cato, albo przynjamniej Caton .ie bedzie mial 100% wplywu na jego smierc ;)

      Usuń
    2. Kiedy nn?

      Usuń
    3. Postaram sie w piatek wieczorem, ale wszystko zalezy jak jutro bede miala przygotowania do konkursow...

      Usuń
  3. Smuteczek :-( dalej nie ma notatki :'( :-/

    OdpowiedzUsuń
  4. Obiecuje, ze bedzie jutro!
    A poki co mozecie poczytac sobie mojego innego bloga:
    gods-remember-me.blogspot.com
    Obiecuje, ze Clove nie zawiesze...jedynie przyspiesze akcje.

    OdpowiedzUsuń