poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdzial 9

Ten rozdzial dedykuje Tobie drogi czytelniku. Dziekuje, ze wpadles tutaj chociaz na chwile :)

Oparlam sie o drzwi. Czekalam na jakas nutke niezadowolenia, charakterystyczna dla mojego pokoju w Dwojce. Nic z tego. Zamknelam oczy. Poczulam jak lzy naplywaja mi do oczu. Od dawna nie plakalam z powodu tesknoty do domu. Zwykle chcialam uciec z niego jak najdalej. Teraz jednak chcialam znowu usiasc przy kuchennym stole i patrzec jak moi bracia  polykaja wszystko co znajduje sie na talerzach i polmiskach.
- Nie. - powiedzialam stanowczym glosem. - Nie bedziesz plakac z tak glupiego powodu.
Skierowalam sie do lazienki. Zielne pomieszczene nie wygladalo jakos nadzwyczajnie. Zolty kran i dywaniki przypominaly ki bardziej wystawe w jakims tandetnym domu komunalnym. Podeszlam do kranu i przyjrzalam sie swojej twarzy. Twarzy mordercy ulrywajacej bol malego dziecka.

-Otwieraj te drzwi smarkulo! - usiadlam roztrzesiona na podlodze. - Pozalujesz tego.
Po policzku splynela mi slona lza. Na chwile zatrzymala sie na wargach, aby w nastepnej chwili spasc na jezyk. Skulilam sie w klebek. To nie pierwsza klotnia z macocha, ale jeszcze nigdy nie plakam z tego powodu. Poczulam jak kobieta wali w drzwi i majstruje przy zamku. Przyjrzalam sie czerwonej lazience z czarnymi akcentamu. Wybor macochy...nie podobala iej sie ta wybrana przez mame. Jej przyjscie wszystko zmienilo. Nie tylko ja to zauwazylam. Starala sie usunac wszystko co przypominalo mi matke. Nie...tak nie moze byc...nie moge pozwolic, aby zniszczyla moja pamiec o mamie...Wstalam z ziemnej posadzki. Odkrecilam kran czarnego zlewu. Nastawilam na lodowata wode. Podstawilam rece tworzac koszyczek. Gdy tylko ciecz dotknela mojej twarzy poczulam sie lepiej. Popatrzylam sie w lusterku. Czarnowlosa dziewczyna nie byla dla mnie obca. Tylko jedna rzecz w jej wygladzie zmienila sie. Policzki zaczerwienione od lez i szklane oczy. Opuscilam na chwile powieki, a po uniesieniu ich bylam juz opanowana. Drzwi lazienki otworzyly sie w nich. Macocha podeszla do mnie. Uniosla reke, aby mnie uderzyc.
- Nie masz prawa mnie tknac. - zlapalam ja za nadgarstek. Odwrocilam sie twarza do niej. W jej oczach widoczne bylo zdziwienie. - Sprobuj mnie uderzyc, a yego pozalujesz.

Wspomnieie tamtych kilku mnut z mojego dziecinstwa przypomnialo mi, czemu nienawidze swojego domu. Odwrocilam glowe od lustra. Nie moglam patrzec na swoja twarz. Nie moglam widziec swoich oczu. Nie teraz. Nie gdy jade na Igrzyska. Wychodzac z trawiastozielonego pomieszczenie trzasnelam drzwiami. Dopiero teraz bylam w stanie przyjrzec sie i ocenic sypialnie. Utrzymywana w fioletowych barwach sprawia, ze czuje sie troche lepiej. Centralne mejsce zajelo wielkie loze, rowniez fioletowe. Prychnelam. Czyzby ich projektanci nie mieli lepszych pomyslow? Przy oknie po lewej stronie lozka, na podwyzszeniu ustawili biala toaletke. Nigdy sie nie malowalam. Nie bylo sensu. Po drugiej stronie naprzeciw drzwi do lazienki, wbudowali ogromna szafe.Nic wiecej. W koncu i tak spedze tutaj zaledwie jeden, gora dwa dni.
________________________________________
Ile czekaliscie? O moj boze....bardzo dlugo....niestety podchodzilam do tego rozdzialu setki razy. Prosilabym Was o same szczere odpowiedzi co moge zmienic na blogu. Chce, aby sie rozkrecala...a to Wy o tym decydujecie.

niedziela, 5 maja 2013

Rozdzial 8

Bogato ozdobione pomieszczenie przypominało mi sklep w centrum dystryktu. Stoly pelne jedzenia i napojów. Kryształy w każdym rogu oraz ogromny dywan w kolorze jesiennego liscia klonu. Przepych panujący w salonie byl przytlaczajacy. Nawet jesli wychowywalam sie w luksusie. Nogi stawialam delikatnie. Bałam sie, ze nieprzemyslany krok moze to wszystko zniszczyc, a tego nie chcialam. Rozgladajac się po pomieszczeniu, moj wzrok na chwile zatrzymal sie na Cato. Wystarczyla ta jedna sekunda, abym przypomniala sobie dzisiejszy poranek.
- Siadajcie, siadajcie. - zacheca ns Melissa. - zaraz zaczyna sie relacja z dozynek!
Nie trzeba bylo mi mowic nic wiecej. Ciekawiosc jak w wiekszosci przypadkow, wziela gore. Czy wygladalam jak morderca? Czy wzbudze strach w przeciwnikach? Tyle pytan, na ktore moze mi odpowiedziec obejrzenie krotkiego filmu z mojgo zycia, a raczej dnia. Usadawiam sie na kanapie obitej skora. Wszystkie sofy, ktore dostajemy od Kapitolu tak wygladaja. Ledwo udaje mi sie wygodnie usiasc, a ekran rozblyska, ukazujac nam studio telewizyne. Przy ogromnym, szklanym stole siedzialy dwie prowadzace. Jedna z nich ubrana w bialy, futrzasty kostium i szara peruke, przypominala dla mnie yeti. Druga z nich postawila na zolty kolor, kojarzac mi sie z kwiatkami, ktore zrywalam, gdy pierwszy raz odezwalam sie do Cato.

- Kwiatki? Jakie to slodkie. - zrywalam akurat  zlota nawloc. Ulubiona rosline mojej mamy, kiedy uslyszalam pogardliwy glos dobiegajcy zza krzaka. Przy wysokim klonie stal dosc wysoki, czternastoletni blondyn. Znalam go z Akademi. Najlepszy w swojej grupie wiekowej. Jednak umiejetnosci mogl mu pozazdroscic nie jeden starszak. Nigdy sie do mnie nie odzywal, ale wyraznie mna gardzil. Przygladajac sie mu, zacisnelam usta. Przyzeyczailam sie do niereagowania na tego typu zaczepki. 
- Czyzby grzeczna dziewczynka zrywala kwiatuszki dla tatusia? - chlopak nadal sie ze mna draznil. W takich chwilach jak ta zalowalam, ze nie mam przy sobie nozy. Zamiast tego wyprostowalam plecy i skierowalam sie w strone domu. Cato zastapil mi droge.
- Ojoj. Ktos zepsul mi spacerek. - kazde jego slowo denerwowalo mnie coraz bardziej. Staralam sie tego nie okazywac. - Lepiej bede wracac do domku, bo moj chora psychicznie mamusia boi sie o mnie.
Te slowa uruchomily jakas wajche w mojej glowie. Mama od roku nie zyla, a on o tym wiedzial. W koncu byla pielegniarka w Akademii. Bol, smutek, tesknota. Te wszystkie emocje wypelnily moje cialo. To one byly odpowiedzialne za moje kolejne ruchy. To przez nie rzucilam kawalkiem galezi w strone chlopaka. Przelecial obok jego glowy i zniknal wsrod roslin.
- Jeszcze jedna taka akcja to... - byl wyraznie wkurzony i zdezorientowany, ze odwazylam sie go zaatakowac.
- To co? - warknelam. - Polecisz do mamusi?
Po tych slowach odwrocilam sie na piecie i odeszlam.

- A teraz czas na Dystrykt Pierwszy. - glos komentatorki wyrwal mnie z zamyslenia. Na ekranie zauwazylam tlum ludzi ubranych w drogie suknie. Wiekszosc z nich byla usmiechnieta i pewna siebie. Nic dziwnego. W koncu najwiecej zwyciezcow pochodzi z Jedynki Dwojki i Czworki. Jestemy nazywani Zawodowcami. Budzimy postrach na arenie. Prowadzaca ubrana w wielokolorowa sukienka bombke, wyglasza przemowe, aby nastepnie podejsc do puli dziewczat i wyjac jedna karteczke.
Wylosowana zostaje niejaka Glimmer. Wyglada jak seksbomba. Wysoka blondynka o figurze modelki wydaje sie byc pewna wygranej. Glupia. To ja ja zabije. Bez dwoch zdan. Po kilku minutach na tej scenie obok niej staje Marvel.
Sredniego wzrostu chlopak wyglada niemal idiotycznie. Z gory wiem, ze nie bedzie z nim zbyt duzo problemu. Przez chwile sluchamy ocen. Patrzac na przeciwnikow, nie widze nic ciekawego. Nie boje sie ich. Gdy tylko pokazuja Dwojke, moj zildek sciska sie w supel. Nie wiem czego sie spodziewac. Na scenie stou Mellisa. Ponownie czuje sie jak w poludnie, gdy stalam na placu. Jest tylko jedna roznica. Teraz nie boje sie, ze zostane wylosowana.
- Czy nie wyglądam uroczo? - pyta opiekunka.
Spoglądam na nią katem oka.
- Na tyle, na ile pozwala wygląd klauna. - odpowiada szczerze Cato. Uwaga sprawia, ze na moich ustach  zagościł mały uśmiech. Nagle słyszę jak kobieta wyczytuje moje nazwisko. Szybko odwracam wzrok w stronę telewizora. Patrze jak brunetka o średnim wzroście idzie w stronę sceny. Stawia pewne kroki. Nie poznaje sama siebie. Strach, który odczuwałam nie został zarejestrowany. Delikatnie wchodzę na scenę. Rozmawiam z opiekunką i zostaje obrzucona nienawistnymi spojrzeniami. W następnej chwili Cato się zgłasza. Na ekranie widać mnie i blondyna obok siebie. Kolejny raz przezywam ten szok. Jednak moja twarz nadal pozostaje bezinteresowna. Dopiero, gdy podajemy sobie ręce i patrzymy na siebie, w moich oczach przez jedna, krotka sekundę pojawia się smutek. Nim zdarzę cokolwiek o tym powiedzieć, pojawia się widok z Trojki. Nic nadzwyczajnego. Czwarty Dystrykt. Słabeusze, mimo ze zawodowcy. Piątka, Szostka, Siódemka, Ósemka, Dziewiątka, Dziesiątka, Jedenastka. Dopiero dwunastka sprawia, ze na dłużej zatrzymuje spojrzenie na telewizorze. Pierwszy ochotnik w historii i kolejne pośmiewisko z ich obecnego mentora, Haymitcha. Z góry nienawidzę tej całej Katniss Everdeen. To mój drugi cel. Najpierw zabije Błyskotkę, a później ją.
***
Idziemy korytarzem. Na czele opiekunka trybutów z naszego dystryktu, a dalej my. Ciągle myślę o dożynkach. Dziewczyna z Jedynki była seksowna. Gdyby to nie była walka na śmierć i życie pewnie zainteresowałbym się nią, ale nie teraz. Jej towarzysz z dystryktu wyglądał na skończonego idiotę. To jego taktyka? Nie ma szans, aby kogokolwiek nabrał. Pozniej juz tylko Dwunastka. Dziewczyna robi tak duze wrazenie na prowadzacych relacje, ze krew we mnie buzowala. Jestem pewien, ze Clove obrala ja na cel, wiec pozostawie jej droge woln, o ile dozyje momentu jej smierci. Przy drzwiach naaszych pokoi, Mellisa pozostawia nas samych. Przez chwile stoimy na brazowym dywanie otoczeni bezowymi scianami. Patrze na Clove. Dziewczyna stoi plecami do mnie. Delikatnie dotykam jej wlosow, ale tak by sie nie zorientowala. Zamykam kilka pukli w dloni, a nastepnie otwieram drzwi swojej tymczasowej sypialni.
- Dobranoc. - szepcze do brunetki na pozegnanie.
__________________________________________
Przepraszam, ze tak dlugo czekalis ia, ale dostep do wi-fi byl slaby...Zauwazylam, ze musze czesciej Was szantazowac. Ledwo powiedzialam, ze bonus za kolejnego obserwatora, a juz wzroslo. Kolejny rozdzial postaram sie jutro w nocy napisac, ewentualnie nastepny weekend. Piszcie czy sie Wam podoba. Nastepny bonus oczami Cato za kilka rozdzialow (niedlugo, a dokladniej jak poczuje taka potrzebe^^)

środa, 1 maja 2013

Rozdzial 7

Czekał na nas wielki tłum. Nie było osoby, która nie wiwatowałaby dla nas. Byli pewni wygranej jednego z tegorocznych trybutów. Stojąc na peronie, rzucałam w ich kierunki bezinteresowne spojrzenia. Szukałam moich braci. Nic z tego. Musieli zostać z tylu lub poszli do domu. Nie zdziwiło mnie to, ale zraniło. Przełknęłam ślinę i odwróciłam głowę w stronę Melissy. Kobieta uśmiechała się głupkowato. Cieszyła się, że może prowadzić dożynki w Dwójce. Dla niej to zaszczyt. Wiem, ze to zwykła, głupia idiotka, ale zastanawia mnie czy naprawdę odbiera to za coś niezwykłego.  Karce się w myślach, ze zastanawiam się nad czymś tak bezsensownym. Wzrok ponownie skupiam na mieszkańcach dystryktu. Tutaj. W tym miejscu. Przy tych ludziach porzucam swoje marzenia. Moim jedynym celem od teraz jest powrót jako triumfatorka 74 Głodowych Igrzysk. Po trupach do celu. Jak dobrze się to odnosi do mojej sytuacji?
***
BONUSIK :D. (w końcu)
Wchodząc do pociągu, uważnie się jej przyglądam. Czarne włosy delikatnie spływały po jej ramionach. Chciałem jej dotknąć, ale wtedy musiałbym przyznać się do kilku rzeczy. Zwłaszcza do moich uczuć względem dziewczyny. Nie potrafiłem tego zrobić. Już raz się złamałem. Nie mogłem pozwolić, aby to się powtórzyło. Musze być morderca. Maszyna do zabijania która ja uratuje.
____________________________________Znów na telefonie, ale tym razem z krótkim bonusikiem. Kolejny bonus czyli oczami Cato będzie, gdy osiągniemy 3 obserwatorów^^ Szantażyk xd Chcecie opowiadanie z dedykacjami? Jak tak to piszcie :*