niedziela, 29 września 2013

Rozdział 24

                    Łzy spływają mi po policzku i pierwszy raz dziękuję za to, że jest ciemno. Przynajmniej nie muszę dławić uczuć. Z każdym krokiem, oddalającym mnie od Cato tracę nadzieję, że chłopak przybiegnie za mną. Tak bardzo chciałabym móc wtulić się w jego silne ramiona, poczuć jego ciało złączone ze mną, zatopić się w pocałunku, ale wiem, że nie mogę. To arena, a ja skazałam się na pewną śmierć odchodząc od nich. Nagle czuję jak ziemia osuwa mi się pod stopami. Upadam na plecy i ześlizguję się. Nagle zanurzam się pod wodę.Tracę oddech. Moje płuca wypełniają się wodą. Ciało rozrywa ból. Staram się wypłynąć na powierzchnię, ale nie wiem gdzie znajduje się granica między wodą, a powietrzem. Przerażona szamoczę się, ale macki zimnej cieszy ciągną mnie w dół. Nagle widzę jakoś dłoń wyciągniętą w moją stronę. Łapię ją i czuję, że ktoś otula mnie ramionami. Podnoszę wzrok, mając nadzieję ujrzeć blond czuprynę i błękitne tęczówki. Widok mnie jednak dziwi.Chłopak nie jest Cato, ani nawet Marvel'em. Przed sobą mam chłopaka z Czwórki. Zauważam, że jest ubrany w suche ubranie. Bez zastanowienia łapię nóż i wbijam go w jego serce.
Zmieniam ubranie i otulam się w ciepły materiał. Nagle słyszę kroki za sobą.Odwracam się gwałtownie i wstrzymuję oddech niepewna tego co mnie czego. Delikatny blask ognistych płomieni oświetla cień między drzewami. W ostatniej chwili chowam się za jednym z ogromnych drzew. Przez swoją nieostrożność zahaczam nogą o korę. Syczę z bólu. Czuję jak z rany powoli wypływa krew.
                   Cięciwa rozcina mi skórę, a ja cierpliwie wyjmuję kolejną strzałę. Naciągam cięciwę i cicho oddycham. Wraz z wydechem wypuszczam kolejną. Czuję ból w ręce, ale się nie poddaję. Przez chwilę staję spokojnie i rozglądam się po ogrodzie. Czarne różowe wspinające się po płocie, dodają mi wiary w moje możliwości.Chcę kolejny raz naciągnąć cięciwę, gdy pochodzi do mnie mama.
- Już daj spokój, maluchu. - mówi z uśmiechem. - Należy Ci się duża porcja lodów.

                  Ból jest tak samo okropny jak wtedy, ale powstrzymuję się przed sprawdzeniem stanu skaleczenia, gdyż to mogłoby zdradzić moją pozycję. Schylam się, aby gęste gałęzie krzew.ów również stanowiły moją kryjówkę. Przyglądam się jak głuche kroki i delikatne światło prowizorycznej latarni, zmienia się w kontury czterech postaci. Ku moim niezadowoleniu, a zarazem szczęściu okazuje się, że to "moja" drużyna. Cato prowadzi grupę, a Kochaś jak zwykle idzie na końcu. Gdy zauważają ciało trybuta coś w twarz Catona zmienia się. Nie potrafię rozczytać nic z tego wyrazu, ale znam przynajmniej ich intencje. Szukają mnie. Glimmer zdecydowanie nie jest tym zadowolona. W sumie nie dziwię jej się. Przecież facet, w którym się zadurzyłam kocha inną. Mała cząstka mnie chce wyjść i uśmiechnąć się do nich, jednak mam swoją godność. Nie pokażę, że jestem słaba. Muszę udowodnić, że dam sobie radę bez nich. Nawet jeśli stanę się ich głównym celem. Nogi mi drętwieją, ale nie mam odwagi wykonać nawet najmniejszego ruchu. Czwórka trybutów pochyla się nad ciałem badając co stało się ofierze. Dziwi ich jego nagość i moje mokre ubrania porozrzucane obok. Mam Cato na wyciągnięcie ręki. Wiem, że jeśli wyjdę, on bez problemów mnie przyjmie. Mimo tego nie ruszam się, a oni mijają mnie bez świadomości mojej obecności.
____________________________________________________________Dwa rozdziały jednego dnia, a może powinnam powiedzieć nocy? Jak widać Clove nie ma zamiaru wrócić do swojej grupki...przynajmniej nie w tym rozdziale...najbliższy rozdział w  poniedziałek? Mam taką nadzieję...a i mała informacja dla kochanej hejterki, która napisała do mnie na e-mail: Ja naprawdę nie potrzebuję Cię jako czytelnika. Mam innych, więc łaskawie przestań mi doradzać usunięcia bloga. To tyle ode mnie :) A do moich słonek mam pytanie...podoba się Wam nowa lista piosenek?

6 komentarzy:

  1. 00:15 wow jestem pod wrażeniem, ale wytłumacz mi dlaczego, za co ty ich rozdzieliłaś? Przecież oni się potrzebują. Błagam cię POŁĄCZ ich w następnym rozdziale. Marzy mi się taka romantyczna chwila, pełna łez co z tego że są na arenie, już widzę tą scenę pełną łez wzruszenia i pocałunków. Napisz tak dla mnie. Uwielbiam twojego bloga, wchodzę na niego codziennie żeby sprawdzić czy nie dodałaś szybciej notatki. Pisz jak najwięcej i jak najszybciej. Tylko błagam cię nie każ mi długo czekać, żeby byli razem. Nie muszą być oficjalną parą, tylko niech będą razem, niech on ją znajdzie, musi...
    Pozdrawiam Cię gorąco, życzę weny i czasu do pisania opowiadania o Clove i Cato( razem:) )
    CiC

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram sie jutro napisac, bo juz komputer wolny od wirusa...Sama bylam zdziwiona, ze ich rozdzielilam, ale...tak musialo byc...z czasem ich polacze, ale nie powiem czy na 100% w nastepnej notce. Trzymaj kciuki, abym miala wene typowo Clatowa ;p
      Clove

      Usuń
    2. Wiem ze bedziesz miala taka wene i polaczysz ich w nn, juz nie moge sie doczekac;)
      CiC ;*

      Usuń
    3. Bedzie dzisiaj rozdzial?;*

      Usuń
    4. Czekamy, czekamy.
      Weny! ;*

      Usuń