sobota, 8 czerwca 2013

Rozdzial 10

Suchosc w gardle wyrwala mnie ze snu. Sprobowalam wydac jakis dzwiek. Nic z tego. Pptrzebuje picia. Bez wiekszych checi zrzucilam z siebie koldre. Moje cialo przeszly dreszcze, spowodowane nagla zmiana temperatury. Jeknelam i potarlam ramiona rekami. Wyprostowalam sie i przyjrzalam pomieszczeniu. W ciemnosciach odpowiadal mi w wiekszym stopniu, niz w swietle dziennym. Opuscilam nogi na ziemi. Gdy tylko stopy dotknely podlogi, dostalam dreszczy spowodowanych zimnem.
Oderwalam tylek od lozka i natychmiast poczulam niezadowolenie swoch miesni. W ciagu kilku sekund zdawalam sie zmienic w worek olowiu. Podnioslam reke do twarxy i przetarlam ja. Przez kilka krotkich sekunds zastanawialam sie nad pozostaniem w sypialni. Nic z tego. Zrobilam pierwszy krok. Ociezale stawiajac noge za noga, podazalam do drzwi pokoju. Nie zapalajac swiatla, otworzylam je. Na korytarzu nadal palilo sie razace swiatlo. Musialam zrobic daszek z dloni i przymknac oczy, aby cokolwiek zauwazyc. Podazylam korytarzem w strone kuchni. Drzwi rozsunely sie i ukazaly mi dwie osoby, ubrane w czarne stroje. Poznalam ich. To mieszkancy Kapitolu, ktorzy nas obsluguja. Rozmawiali ze soba, smiali sie i zartowali, dopoki nie zauwazyli mnie. Ich miny zmienily sie diametralni
- Mozemy Pani w czyms pomoc? - spytala jedna z kobiet. Przyjrzalam sie jej. O dziwo nie miala na sobie peruki, ale proste, rozpuszczone blond wlosy. Jej delikatne rysy kompletnie nie pasowaly do roboczego mundurka. Dtobna budowa kobiety sprawiala, ze moglo sie wydawac, iz przy najmniejszym podmychy wiatru, mogloby ja wzniesc do nieba.
- Nie. Poradze sobie.
- Jestesmy tutaj, aby pomagac. - dodala.
Rzucilam jej wsciekle spojrzenie.
- Powiedzialam, ze sobie poradze. - warknelam lekko podenerwowana.
- Oczywiscie. - powoli wyszla z pomiesczenia, a w slad za nia druga pracownica, na ktora dopiero teraz zwrocilam uwage. Byla rownie chuda co jej kolezanka, ale wlosy pomalowala na jasny niebieski, ktory nie wygladal tak zle.
Odetchnelam cicho. Przez chwile stalam przy wejsciu i przygladalam sie pokojowi z lekkim obrzydzeniem. Przypomnialam sobie w jakim celu wstalam z lozka. Oderwalam noge od ziemi i skierowalam sie w strone baru. Ns blacie staly puste, krysztalowe szklanki. Wzielam jedna z nich. Przy samej scianie postawiono najrozniejsze napoje. Od wody i sokow po alkohole. Nie zastanawiajac sie dlugo, chwycilam butelke z sokiem pomaranczowym i nalalam go. Przylozylam szklanke do ust. Moje gardlo wypelnil gorzki smak swiezo wycisnietego napoju. Pilam lapczywie. Gdy skonczylam, wytarlam usta reka. Odstawilam kubek na blat baru i oparlam sie plecami o sciane. Przymknelam oczy.
- Nie powinnas spac? - damski gos doszedkl do moich uszu.
Otworzylam oczy na progu stala Melissa w fioletowym szlafroku. Bez peruki wygladala jak normalna kobieta z dystryktu. Jej krotkie, kruczoczarne wlosy dodawaly kobiecie dziewczecego uroku.
- Chcialam sie napic. - odpowiedzialam bez zadnych emocji.
Opiekunka podeszla do baru i nalala sobie kieliszek bialego wina. Oparla sie o sciane obok mnie.
Spogladalam na nia katem oka. W tej wersji nie nienawidzilam jej tak bardzo, mimo ze nadal pochodzila z Kapitolu. Przypominala mi matke Cato. Obie mialy takie same fryzury, ale roznilo je wiele rzeczy. Matka Catona nie pije nigdy alkoholu. Na wspomnienie o czymkolwiek zwiazanym z chlopakiem, poczulam jak w moim sercu, zaklula tesknota.
- Ja ide spac. - powiedzialam. - Do zobaczenia na sniadaniu.
Z ust kobiety wymknelo sie ciche przytakniecie. Wyszlam z pomiszczenia zostawiajac opiekunke z jej winem. Wchodzsc na korytarz zauwazylam, ze ktos w koncu zgasil swiatlo. Stanelam w miejscu, aby oczy mogly sie przyzwyczaic, gdy tak sie stalo, skierowalam sie w kierunku swojego pokoju. Po cichu otwprzylam drzwi i weszlam. Juz mialam polozyc sie do lozku, gdy zauwazylam, ze na poscieli ktos lezy.
________________________________________
Zawiodlam Was. Przepraszam































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz