piątek, 11 października 2013

Rozdział 27 cz.I

                        Wycelowałam prosto w środek i wypuściłam ostrze z dłoni. Nie sądzę, aby minęło więcej, niż 20 sekund, zanim rzuciłam kolejny nóż. Jak mogłam być taka nie ostrożna i durna? Najpierw Tresh zaszedł mnie od tyłu, a potem pozwoliłam Glimmer mnie przewrócić. Wyjęłam kolejne ostrze z opakowania i wypuściłam z taką siłą, że dziwię się, iż drzewo nie rozeszło się na dwie części. Wściekłość mimo wszystko nie chce opuścić mojego umysłu. Próbuję wyjąć kolejne noże, ale nie jestem w stanie. Spoglądam w dół i widzę puste opakowanie. Nic. Żadnych więcej noży. Biorę 5 głębokich oddechów i zbieram wszystkie ostrza. Gdy wyjmuję ostatnie zauważam coś schowanego w krzakach. Powoli podchodzę, zdziwiona, że wcześniej tego nie zauważyłam. Jedną ręką rozchylam gałęzie, a druga wyjmuję ubrudzony błotem but. Podnoszę go za czarne sznurówki i rozglądam się. Nie ma nikogo kto mógłby go tu zostawić. Nagle widzę czarną kurtkę nieprzemakalną. Podobną do tej co mam na sobie. Robię kilka kroków i widzę plamę krwi. Ile kroków nie zrobię widzę kolejny ślad. Jakby ktoś specjalnie utworzył tą ścieżkę. Idę jej śladem.Gdy w końcu staję w miejscu, jestem w szoku. Ciało małej Rue leży bezwładnie na tafli wody. Ciężkim krokiem podchodzę do niej. Klękając, przykładam jej place do gardła, aby sprawdzić czy jeszcze żyje. Nic. Nie wyczuwałam żadnego pulsu. Czułam się jakby ktoś spuścił na moją głowę wielki kilof. Żałowałam jej, mimo że jeszcze kilka dni temu sama chciałam odebrać jej życie. Podnosząc się z ziemi, kopię ciało dziewczynki w stronę wielkiego mrowiska, oddalonego o kilka metrów.
                                                                               ***
                       Biegłam jakby od każdego kroku zależało moje życie. Ból w klatce piersiowej był nie do zniesienia. Przepychałam się między ludźmi. 
- Mamo! - krzyknęłam na całe gardło. - Mamo!
I nagle ją zauważyłam. Leżała na ziemi. Jej brązowa niczym mokka skóra, zbladła, a na całym ciele była krew. Upadłam na kolana, brudząc się jej rozszarpanym ciałem. Przytuliłam głowę do jej brzucha. Po moim policzku popłynęły łzy. Do ostatniej chwili miałam nadzieję, że wszyscy się mylą...że to nie może być ona. Zaślepiona własnym cierpieniem, nie zauważyłam, że kilka metrów ode mnie stoi ojciec, a w zakrwawionych rękach trzyma głowę, otoczoną czarnymi, kręconymi puklami. - Nie. - szepczę cicho, a moje serce odmawia posłuszeństwa. - Nie.Czuję jak czyjeś ramiona otaczają moje 12-letnie drobne ciało. Siadam na kolanach brata i wtulam się w jego ciało z całej siły. Mama nie żyje, a wraz z nią odeszła moja 6-letnia siostrzyczka.
 
                                                                            ***
                        Moje kroki są zupełnie niesłyszalne, kiedy szybkim krokiem przemierzam łąkę.
- Kto ją zabił? - pytam udając brak zainteresowania. - Tą małą.
Siadam na jednym z wielu czarnych pudeł. I bawię się jednym z noży.
- Kto? - pytam ponownie i wbijam wzrok w Cato.
Blondyn na chwilę przerywa szperanie po jednym z plecaków i spogląda na mnie, wyraźnie ciekawy mojej reakcji na jego następne słowa.
- Peeta.
___________________________________________________________
Wiem, że dawno mnie nie było, ale najpierw zerwałam z chłopakiem, potem on pisze, że może jednak mnie kocha...do tego źle się czułam...argh! Czemu to wszystko musi być takie durne?
Kochany Anonimku, nie zawieszę bloga! Nawet o tym nie myślałam...tylko miałam ciężki okres...
Tak do wszystkich...
jeśli chcecie to jak skończę Clove (nie mówię, że jakoś szybko), nagram dla Was filmik, w którym odpowiem na pytania i ogólnie trochę powiem o Clove. Jeśli chcecie, abym odpowiedziała na Wasze to wysyłajcie mi je na pocztę:
cloveleland@gmail.com
lub
do mnie na fb :)

8 komentarzy:

  1. Jak dobrze że wróciłaś, na serio martwiłam się... a notatka fajna szkoda tylko że taka króciutka i jakby przerwana... :) Liczę na szybki ciąg dalszy.
    Gorąco Cię pozdrawiam
    CiC :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta retrospekcja nie ma zadnegi sensu! Co ma smierc jej matki do smierci Rue? I tak...Peeta na 100% by kogos zabil -,- Radzilabym Ci najpierw przeczytac ksiazki, a pozniej pisac cos na podstawie Igrzysk...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to jest historia wymyślona przez Clove, nie musi się dokładanie zgadzać z książką. Gdyby tak miało być Cato i Clove musieliby umrzeć, a to moim zdaniem nie było by fajne zakończenie. Z resztą Clove jest narratorką opowiadania więc nie może szybko umrzeć bo to by nie miało sensu.
      No i oczywiści nie wiemy jeszcze czy Cato nie powiedział tego żeby zdenerwować Clove, aby zobaczyć jaka będzie jej reakcja, żeby ją trochę podrażnić :
      " - Kto? - pytam ponownie i wbijam wzrok w Cato.
      Blondyn na chwilę przerywa szperanie po jednym z plecaków i spogląda na mnie, wyraźnie ciekawy mojej reakcji na jego następne słowa.
      - Peeta."
      Nie wiemy co będzie dalej. Nie wiemy czy to co powiedział Cato jest prawdą...

      Usuń
  3. Hejo:) Nie pamiętam przy której części opowiadania ale pisałaś że będziesz pisać krótko ale codziennie. Mam więc pytanie czy będziesz tak robić. Ostatnio nie pisałaś z wiadomych powodu dlatego pytam czy chcesz pisać codziennie. Ja bym wolała żebyś notatki dodawała często.
    Określ proszę kiedy chcesz je dodawać. Wiem że to nie jest łatwe bo zapewne cały czas coś się zmienia, ale tak mniej więcej podaj datę wstawiania opowiadań , proszę i dziękuję
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co 3 dni? Coś w ten deseń :D Następna w poniedziałek, bo mam czas póki co tylko godzinę na komputer

      Usuń
  4. Mówiąc szczerze rozdział nie porywa . Kiedyś pisałaś lepiej . Może pisz żadziej ale bez presji czasowej. Ta notka nie ma zbytnio.sensu i ta nagla retrospekcja . Wolałabym żebyś pisała więcej i bardziej rozbudowanie z różnymi ciekawymi pomysłami które przychodzą z czasem . Mam nadzieję że nie jesteś na mnie zła . Nadal będę czytać Twojego bloga . Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszyscy piszą że ta retrospekcja jest bezsensu, co ma do tego śmierć Rue. W sumie gdyby nie ostatnie zdanie z niej pewnie też tak bym myślała "...Mama nie żyje, a wraz z nią odeszła moja 6-letnia siostrzyczka.". Nie wiem czy to chciałaś przekazać, ale ja zrozumiałam to jako takie porównanie Rue do zmarłej siostry, a cała historia z matką była dłuuuuuuuugim wprowadzenie. Może większość z was tak nie uważa ale dla mnie to ma największy sens i związek z Rue, a z resztą to jest twoja historia nie musimy wszystkiego dokładnie zrozumieć... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pamiętajcie, krytykę znoszę i jej potrzebuję. Źle zrobiłam, że skończyłam tutaj, więc przekształciłam to w pierwszą część rozdziału. Zaraz napiszę drugą część. Wcześniej pisałam, lepiej, ale podczas tworzenia tej notki byłam pod wpływem pewnych emocji. Wybaczcie mi i mam nadzieję, że część druga (pojawi się dzisiaj), spodoba się o wiele bardziej.

    OdpowiedzUsuń