środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 19

                                     Do obowiązkowych ćwiczeń należały noże, włócznie i jakieś małpie urządzenie, mające na celu wyćwiczenie mięśni rąk. Za każdym razem w kolejce zajmowaliśmy pierwsze miejsca. Zawsze w tej samej kolejności: Glimmer, Marvel, ja i Cato. Za główne cele postawiłam sobie wzbudzenie w przeciwnikach strachu, ale i sprawdzeniu kto się nadaje. Błyskotka dość dobrze sobie radziła z nożami, przynajmniej jeśli można tak nazwać trafiania do manekina. Bardziej zaskoczył mnie jej towarzysz z dystryktu. Moje wstępne wrażenie o jego głupocie, było błędne. W sumie ma niezłe poczucie humoru i świetnie posługuje się włócznią. Zresztą zauważyłam, że jego obecność u mojego boku denerwuje Cato, a to było mi potrzebne. Kiedy tylko postanowimy podejść do stanowiska z mieczami, aby blondyn pokazał co potrafi, przez przypadek potrącam Glimmer.
- Ej. - piszczy
Odwracam się do niej z wyższością w oczach.
- Ups. Przepraszam. - drwię z niej poprzez każdą wypowiedzianą literę. - Nie wiedziałam, że trzeba się z Tobą obchodzić jak z jajkiem. - milknę na chwilę i lustruję ja wzrokiem, po czym dodaje - w sumie wyglądasz do niego podobnie z tą pyzatą gębką i pustym łbem.
Dziewczyna czerwienieje ze wściekłości.
- Uważaj albo... - wypuszcza słowa niczym strzałki przesączone jadem.
- Albo co? - pytam z politowaniem.
Widzę w jej oczach, że nienawidzi mnie równie mocno co ja jej. Nagle zaczyna mnie ciekawić co byśmy zrobiły, gdyby organizatorzy zamknęli na arenie tylko naszą dwójką i dochodzę do wniosku, że byłby niezły ubaw. Zwłaszcza przy wyrywaniu jej tych blond kudłów.
- Albo obedrę cię ze skóry zanim w ogóle zejdziesz z tarczy.
Na te słowa wybucham gromkim śmiechem, nie przejmując się spojrzeniami rzucanymi ze strony innych obecnych na sali. Mam też gdzieś, że moja postawa niepokoi Cato, Marvel'a oraz Strażników Pokoju, którzy bacznie obserwują mój każdy ruch.
- Najpierw będziesz musiała uniknąć mojego noża. - szepczę prosto w jej twarz i odchodzę z dala od niej.
                                                                               ***
                                      Gdy tylko rozbrzmiewa gong oznajmujący nam porę obiadu, łapię Marvel'a za ramię i kieruję się w stronę stołówki. Wszyscy trybuci wspólnie jedzą posiłek w białej, sterylnej jadalni. Jedyny kolor to stoły zrobione z jasnego drewna. Całą czwórką zasiadamy do największego, stojącego na środku pomieszczenia. Zanim udaje nam się cokolwiek powiedzieć, awoksy przynoszą obficie zastawione tace. Kurczak w złocistej panierce, sałatka warzywna z mnóstwem tłustego majonezu, świeże bułki, koktajle, soki, woda i świeże owoce z pewnością prosto z Jedenastego Dystryktu sprawiają, że mam ochotę spróbować wszystkiego po trochu. Wiem jednak, ze nie mogę się przejadać. Zbyt nasączone tłuszczem potrawy spowodują dyskomfort, który pod żadnym stopniem nie pomoże mi w treningu. W końcu decyduję się na kawałek piersi z kurczaka i koktajl bananowy. Mięso delikatnie rozchodzi się na kawałki pod wpływam moich zębów, a napój napełnia mnie nową energią.
- Powinniśmy pomyśleć nad sojuszem z chłopakiem z Jedenastki. - wygłasza swoje przemyślenia Marvel. - Jest silny i dobrze byłoby go mieć za przeciwnika.
- Ale Cashmere... - zaczyna Glimmer.
- Ale Cashmere, ale Cashmere. - zaczyna ją przedrzeźniać chłopak, czym zdecydowanie u mnie punktuje. - Nie musimy nam wszystkiego dyktować, zresztą nie widziała go podczas treningu.
Przez chwile skupiam się tylko nad podejściem siedemnastolatka względem jego partnerki z dystryktu. Sądziłam, że będzie w nią bezgranicznie zauroczony, jakże miłym uczuciem jest dowiedzieć się, że myliłam się względem niego. Dopiero po chwili dociera do mnie co powiedział. Miał racje. Tresh, czarnoskóry nastolatek o umięśnionej sylwetce zdecydowanie nie jest osobą, która chciałabym mieć za wroga.
- On ma rację. - mówię.
Cato patrzy mi w oczy, ale nic nie mówi.
- Nie sądzicie, że w tym roku będzie prosto wyeliminować pozostałych? - zmienia temat.
Atmosfera przy stoliku zmienia się i przez następną godzinę wysłuchujemy różnych żartów i cho chwilę wybuchamy śmiechem, jednak coś mnie niepokoi...czemu blondyn zmienił temat? Czyżby się czegoś bał? A może po prostu  nie chce przyznać innym racji?
                                                                               ***
                                       Reszta treningu zmienia się w rutynę, Cato i Glimmer spędzają większość czasu pobierając nauki w obchodzeniu się z trójzębem, a ja uczę się od Marvela jak porządnie rzucać włócznią. Później zmieniamy stanowisko, przechodząc do rozpoznawania roślin. Nawet nie zauważam jak dzień minął końca, a ja i Cato szliśmy korytarzem do wind. Nie mogliśmy wracać z trybutami z innych dystryków, więc między mną, a chłopakiem panowała cisza.
- Dlaczego się z nim we wszystkim zgadzasz? - chłopak się zatrzymuje, a ja idę dalej, póki nie łapie mnie za rękę. - Pytam się dlaczego.
Patrzę w jego błękitne oczy, w których widać milion uczuć.
- Bo często ma racje. - zauważam - Gdybyś nie był tak zafascynowany tą pustą blondyną zauważyłbyś to.
Przez chwilę patrzymy na siebie. Kiedy chłopak nie wypowiada żadnych słów, odwracam się na pięcie i idę w stronę windy. (Proponuję piosenkę :)) Nagle na moich ramionach zaciskają się mocne dłonie, które odwracają mnie w jego stronę. Moje usta zastygają w pocałunku. Bezwładne dotąd dłonie wplątują się w jego włosy. Robimy kilka kroków, aż moje plecy dotykają lodowatej ściany.Nie zwracam na to zbytniej uwagi, gdyż moją uwagę skupiają zęby Cato delikatnie zaciśnięte na mojej wardze. Posłusznie rozchylam wargi, pozwalając naszym językom połączyć się w delikatny tańcu. Podniósł mnie za biodra, umożliwiając mi oplecenie jego klatki nogami. Oderwaliśmy się od siebie, a wtedy spojrzałam w jego oczy. Jego piękne, błękitne oczy głębokie jak jezioro, w którym marzyłam się zatopić. Już po sekundzie nasze ciała ponownie się połączyły, a jego zęby zaczęły drażnić moje ucho. Zachichotałam, mimo że prawie nigdy mi się to nie zdarzało. Jego usta przeniosły się na moją szyję, tym samym powodując dreszcze na moim ciele. Moje dłonie zaczęły badać szczegóły jego klatki piersiowej. Skubnęłam palcami skrawek koszulki, a on oderwał swoje usta i zdjął pośpiesznie podkoszulek. Położyłam dłoń na jego gołej piersi i jeszcze mocniej ścisnęłam go nogami, aby jak najbardziej zmniejszyć odległość między nami. Opieram głowę o jego czoło i zaciskam powieki. Tak bardzo chciałabym zatrzymać czas i na zawsze pozostać tak jak teraz. Bezpieczna w jego ramionach.
- Dlaczego całujesz się z Glimmer? - pytam szczerze.
Jego dłonie łaskoczą moją skórę pod koszulką.
- Bo sam siebie oszukuję. - jego oczy wpatrują się we mnie ze smutkiem. - Bo chcę, abyś wróciła do domu.
Między nami znów panuje cisza zakłócana jedynie przez nasze oddechy. Nagle słyszymy kroki na korytarzu. Odrywamy się od siebie i doprowadzamy szybko do porządku. Z utęsknieniem przyglądam się jak kawałek materiały zasłania skórę chłopaka. Nagle zza zakrętu wychodzi Melissa. Na nasz widok na jej twarzy pojawia się szeroki uśmiech.
- Szukałam Was. - mówi z zadowoleniem. - Zaraz zaczyna się kolacja.
                                                                               ***
                                       Następny dzień pamiętam jak przez mglę. Przez cały dzień trenowaliśmy to co umiem najbardziej i staraliśmy się zawiązać sojusz z Tresh'em, niestety bezskutecznie. Podczas posiłku zasiedliśmy tak jak pierwszego dnia. Ani ja, ani Cato nawet nie wspominaliśmy o tym co się wtedy wydarzyło. Jego zachowanie względem blondynki nadal mnie irytowało, więc zdecydowałam się więcej czasu spędzać w towarzystwie Marvel'a. Tym razem wiedziałam, że Caton wie o wszystkim. O tym, że nie darze bruneta żadnych szczególnym uczuciem, tak samo jak on Błyskotki. Przez jeden dzień udało mi się nauczyć dość dobrze rzucać włócznią i posługiwać łukiem, choć i tak wolałam swoje zaufane noże. Nawet nie wyobrażałam sobie, że tak szybko przyzwyczaję się do  życia w Ośrodku i kompletnie zapomnę o arenie. Zatraciłam się w treningu, ale to tylko utwierdziło mnie w postanowieniu, że wygram. Wygram i zabiję Glimmer.
___________________________________________________________________
Z góry przepraszam Was za długość i przewidywalność akcji, ale po jednym pławieniu koni, zachorowałam, a gorączka zdecydowanie nie idzie w parze z jakąś wielką weną. Mam nadzieję, że Was zbytnio nie zawiodłam. Mam do Was tylko dwa pytanka:
1. Czy ktoś zna się na robieniu szablonów? Bo zamówiłam jeden, ale dziewczyna uznała, że tego nie wykona, bo nie jest przekonana do kolorow...
i 2. Znacie jakieś dobre ocenialnie?
Wynagrodzę rozdziałem :p

21 komentarzy:

  1. Ja chyba umarłam! *u*
    Rozdział cudowny, genialny, przepiękny i w sumie można jeszcze długo wymieniać... ^^
    Em, ocenialnia? Może ta? - http://ostrze-krytyki.blogspot.com/
    Albo ta? - http://era-krytyki.blogspot.com/

    Z szablonem niestety nie pomogę- grafika to nie jest moja mocna strona... :-)


    Hah, ja miałam niedawno pierwsze pławienie. :3 Niesamowite uczucie. :3 Ogólnie lubie jezdzic na oklep, ale kąpiel z koniem to dopiero coś. Aż mi sie glupio zrobilo, ze rok temu nie chcialam sprobowac i przełamałam się dopiero teraz...
    No coż, trzymaj się! Zdrowia i weny życzę! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział , czekam na następne . uuu ciekawe co będzie z Cato i Clove < 3

    A co do pytań sama zamówiłam szablon i jeszcze go nie otrzymałam ( zamówiłam miesiąc temu ) . a do oceny stoję w kolejce . X DD

    Pozdrawiam i życzę weny
    Clove.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej.
    Po pobieżnym przejrzeniu rozdziału rzucił mi się w oczy odautorski komentarz, a zwłaszcza punkt drugi. Jeśli wciąż jest aktualny, chętnie spróbowałabym zrobić szablon, który sprostałby Twoim oczekiwaniom ^^
    Pozdrawiam ciepło,
    Fräulein von Hohenzollern

    Btw. wybacz, że nie skomentowałam opowiadania - za moment wezmę się za czytanie i z chęcią wyrażę swoją opinię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * punkt pierwszy, znaczy się. To z nieuwagi, pardon -,-

      Usuń
    2. Aktualny :)Czy mogłabyś podać jakiś numer gg albo e-mail, abym mogła do Ciebie napisać? Nie chcę tego robić tu w komentarzu, aby czytelnicy mieli zaskoczenie :)

      Usuń
    3. Naturalnie~ ^^
      E-mail: muttiivantstrudels@gmail.com [tak, serio], a GG: 43497881

      Usuń
  4. OOOOOOOO...!
    Zaje... fajne XD Jak czytałam to aż mnie ciarki przechodziły (może to dlatego, że mam otwarte okno, ale trzymajmy się wersji, że to przez rozdział >.<)*.*
    To jest genialne! Proszę pisz szybciej, bo Cię zjem!
    Pozdrawiam i życzę weny!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak jak wspomniałam wczoraj, czas na moją opinię.
    Pierwszym, co rzuciło mi się w oczy po przeczytaniu wszystkich rozdziałów było to, że robisz postępy. Twój obecny styl podoba mi się znacznie bardziej niż początkowy i myślę, że niedługo przypadnie mi do gustu jeszcze bardziej. Brakuje Ci trochę do perfekcji, ale nie jest źle - jest z czym pracować.
    Drugą kwestią jest fabuła - nie spieszysz się z akcją. Z jednej strony to dobrze, bo zapowiada się całkiem długie opowiadanie (będzie długie, prawda?), ale z drugiej można się trochę znudzić, że wszystko dzieje się tak wolno... Mam nadzieję, że już niebawem zacznie się coś konkretniejszego dziać (co nie znaczy, że nic się nie dzieje).
    Po trzecie - bohaterowie. Nie mogę oceniać, czy są identyczni jak w kanonie, bo nie czytałam Igrzysk (oglądałam tyko film), ale muszę przyznać, że w miarę podoba mi się Twoja Clove. Cato... Cato w sumie też. I mimo wszystko lubię Glimmer. Nie wiem, dlaczego, jakoś tak wyszło.
    Pozostaje mi tylko życzyć Ci powodzenia w pisaniu i czekać na nowy rozdział.
    Weny :3
    Pozdrawiam ciepło,
    Fräulein von Hohenzollern

    Btw. cieszę się, że szablon się podoba :>

    OdpowiedzUsuń
  6. ja robię szablony :) jakby coś to pisz na gg 43125382 :) lub na blogu.
    Rozdział świetny. Czyżby cato był zazdrosny o nią? No no ^^
    czekam na dalszy rozwój akcji :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zbierajcie mnie z podłogi. Cato, dobry chłopak wie co robić *-*
    Ta scena była zdecydowanie HOT.
    Haha, Clove dobrze, dobrze! Dręcz Glimmer i koleguj się z Marvelem. To było bezbłędne, kiedy Marvel przedrzeźniał Glimmer. Pierwsze opowiadanie, w którym Marv potrafi skleić zdanie no i nie wpatruje się w Błyskotkę jak w bóstwo. To było urocze, kiedy Cato był zazdrosny o Marvela. '-' Mój komentarz bez ładu i składu (jak zwykle), ale co tam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i kocham twojego bloga.

      Usuń
    2. ... I zajebisty szablon. Też taki chcę D:

      Usuń
    3. Taktaktak, ta scena cud, miód i orzeszki. Już mi sie przykro robi, jak sobie pomyśle, że tylko jedno wróci do domu.

      Usuń
    4. Zaraz wezmę grabie i zbiorę :p Mówiłam, że Marvel będzie trochę inny? Oczywiście jeszcze jego postać nie jest do końca określona :D Zobaczymy jakie będzie zakończenie...może jedno, może dwoje, a może... uwierzcie mi...sama nie znam końca, póki go nie napiszę :)

      Usuń
    5. Rób co chcesz, tylko nie zabijaj Catona, ja Ci tego nie wybacze!
      A tak btw, to Twoj Cato najbardziej mi sie podoba ze wszystkich polskich ff o clato. W angielskie sie nie zagłębiałam- mam zamiar.

      Usuń
  8. Czytałam już jednego fika, w którym Cato umierał i gdybyś ty też go uśmierciła byłoby kiepsko. Z drugiej strony hepiendusłit też nie chcę. Trudne sprawy.
    Kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolę dramaty, ale Catona mi szkoda. Clove może sobie zginać, bynajmniej ten jej list sie na coś przyda, ale ona jest narratorka w opku, wiec troche to dziwne będzie...
      +własmie, kiedy nowy rozdział?

      Usuń
    2. Zaraz zacznę pisać i mam nadzieję, że dzisiaj ok. 20 wstawię, bo mam rozrys co i jak :)

      Usuń
  9. Super rozdział *-*

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdzie nowy rozdział :c

    OdpowiedzUsuń