poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 18

Rozdział dedykuje Megan Finch-Fletchley.. spokojnie nie porzucę bloga, póki żyję i mam pomysły :)

                                    Filary delikatnie podpierają sufit po jego obu stronach., nadając tym samym elegancji naszemu apartamentowi. Ulokowali nas jak zwykle na drugim piętrze, ale tym razem przyjmowanie gości nie było dozwolone. Dzięki temu odczułam ulgę, gdyż wystarczy mi konieczność widywania Glimmer na treningach, które zajmują całe dnie. Cudem będzie wytrzymanie tego. Stawiam delikatne kroki na marmurowej posadzce. Hol naszego piętra przypomina mi dom pogrzebowy., którego zakamarki udało mi się  dobrze poznać, wybierając trumnę dla mamy. Utrzymany w odcieniach bieli, czerni i różnego natężenia szarości, nie został ozdobiony żadnym obrazem, rzeźbą czy rośliną. Idąc przez niego, ciarki przechodziły po skórze. Dobrze, że przynajmniej mój pokój utrzymany w fiolecie, nie przywoływał złych wspomnień. Leżąc na puszystym dywanie nie przejmowałam się tym, że nadal mam na sobie strój z parady. Zamiast tego myślałam o ptakach. Od poranka w dniu dożynek, nie słyszałam radosnego świergotu. Czyżby w Kapitolu nie było żadnych zwierząt, oprócz koni i dziwacznie zmodyfikowanych czworonogów? Zamknęłam na chwilę oczy, próbując przypomnieć sobie, co mam teraz zrobić. A no tak. Zanim zniknęłam za drewnianymi drzwiami, Melissa poinformowała wszystkich o kolacji, która miała się odbyć o 20.00. Na posiłku mieli się stawić także styliści. Przekręciłam głowę na bok i spod zmrużonych powiek, rzuciłam spojrzenie na srebrzysty zegar. Jego tarcza i czarne wskazówki informowały mnie, że zostało mi zaledwie 10  minut. Westchnęłam.
                                                                               ***
                                     Zasiadłam do stołu jako jedna z pierwszych. Krzesła zajmowali jedynie styliści i Melissa. Gdy pojawiłam się w jadalni wszyscy z uśmiechami powitali mnie.
- Piękny strój. - skomplementował Diego z chytrym uśmieszkiem.
Spuściłam wzrok na przygotowany przez niego komplet. Sukienka sięgała do połowy ud, a jej jasnoróżowy odcień podkreślił, że potrafię być piękna. Moje nogi natomiast zdobiły białe szpilki. Wyglądałam dość znośnie.
- Dziękuję. - odpowiedziałam z uśmiechem.
Odsunęłam sobie jedno z ręcznie rzeźbionych krzeseł i zasiadłam do posiłku, uważając, by nie pognieść ubrania. Awoks z kruczoczarnymi włosami podszedł do mnie i bez używania słów, zaproponował sok pomarańczowy. Kiwnęłam głową. Wiedziałam, że nie można się do nich odzywać, gdyż w jakiś sposób zdradzili Panem.
- Gdzie Cato i Lyme? - zaciekawiona spojrzałam na opiekunkę.
Zanim zdążyła odpowiedzieć zza moich pleców dobiegł męski głos.
- Tutaj.
Odwróciłam lekko głowę, aby kontem oka zauważyć chłopaka i mentorkę powoli podchodzących do stołu.
                                                                               ***
                                      Podczas posiłku styliści oraz Melissa  zachwalali potrawy, jakby od tego zależało ich życie. Mnie interesowała tylko jedna rzecz. Treningi. Zastanawiałam się czego oczekuje od nas nasza ekipa. Jednak im bliżej końca posiłku, tym większe miałam wrażenie, że nikt nie wypowie się na ten temat.
- A co z jutrem? - spytałam zniecierpliwiona.
Nikt nawet na mnie nie spojrzał.
- A co ma być? - głos Lyme przerwał ciszę. - To chyba oczywiste co będzie Waszym priorytetem na treningach.
- Mamy zdobyć sojuszników. - zaczął wyliczać Cato. - I trenować.
Podniosłam oczy do góry. Tak oczywiste rzeczy wiedział każdy, nawet osoby nie biorące udział w grze.Chłopak zdecydowanie próbował mnie zirytować  i póki co świetnie mu szło.
- Ale mi chodzi czy macie coś albo kogoś konkretnego na myśli... - wytłumaczyłam ze stoickim spokojem.
Nagle Lyme podsunęła mi pod nos kilka zdjęć. Fotografie przedstawiały Cato, Marvela i Błyskotkę.
- Zwykle bierzemy jeszcze Czwórkę... - dziwię się. - To już norma...
Mentorka odchrząkuje cicho, a Draco i Hally, stylistka Catona spoglądają na siebie.
- Czyżbyś nie zwróciła uwagi na tegorocznych "poławiaczy"? - pyta kobieta, a następnie dodaje - To łamagi. Do niczego się Wam nie przydadzą.
Ma racje, nawet nie zwróciłam zbytniej uwagi na Czwarty Dystrykt. Przy stole zapada cisza, póki nie wnoszą deseru, który wywołuje zachwyt u trójki kapitolińczyków. Wygląd tortu, jednak nijak ma się do smaku. Już po jednym gryzie mam dość. Jest zbyt słodki. Użyli zdecydowanie zbyt dużo czekolady. Odkładam więc sztućce na bok i przyglądam się swoim dłoniom, póki nie dociera do mnie głos Melissy.
- Zaraz zaczyna się relacja z przejazdu! - jej głos jest radosny, jednak można w nim wyczuć nutkę niepewności. - Kto chce obejrzeć?
Z niedowierzaniem spoglądam na nią. Mamy to jeszcze raz oglądać? I zobaczyć jak Dwunastka odbiera nam całą chwałę? Nic z tego. Wszyscy wstajemy od stołu. Większość grupy kieruje się w stronę bogato ozdobionego salonu. Wielki pokój w barwach wiosny, sąsiaduje z jadalnią. Jest jednym z 5 pomieszczeń, w których znajduje się telewizor. Odłączam się od nich i idę w stronę swojej sypialni.
- Nie oglądasz z nami? - pyta Draco z typowym dla siebie i każdego mieszkańca Kapitolu, akcentem.
W odpowiedzi tylko podnoszę do góry brwi i odwracam się na pięcie.
                                                                               ***
                                       Słyszę pukanie do drzwi, ale zanim udaje mi się cokolwiek powiedzieć, blondyn już wchodzi do pokoju.
- To ja rozprawie się z dziewczyną, która igra z ogniem. - jego głos jest spokojny, ale napełniony pewnością siebie.
Nie rozumiem o kogo mu chodzi, więc przekrzywiam lekko głowę na bok i wpatruje się w niego. Chwilę zajmuje mu domyślenie się o co mi chodzi.
- Everdeen. - tłumaczy podchodząc do mojego łóżka i sadowiąc się obok. - Mam zamiar ją torturować ile będzie się dało.
- O ile przez przypadek nie zabiję jej nożem. - mówię z uśmiechem.
Chłopak klepie mnie kilka razy po udzie.
- Celuj w klatkę, ale nie w serce. - rozkazuje.
Strząsam jego dłoń z mojego ciała, ale on ponownie ją tam umieszcza. W jego oczach widzę ogniki. Na ten widok prycham i jeszcze bardziej zagłębiam się w miękki materac. Cato wstaje i przy okazji bawi się cienkim ramiączkiem koszulki, w której zdecydowałam się spać
- Bądź miła, a może pozwolę Ci wykończyć Glimmer pierwszego dnia. - z tymi słowami wychodzi.
Czy mówił prawdę? Jasne, że nie, ale... on rzadko kłamie. Mój umysł rozdziera niepewność. Zmęczona kładę głowę na wielkiej, puchatej poduszce.
                                                                               ***
                                         Śniadanie nie różni się niczym od innych, które spotkały mnie od losowania. Nie dziwię się więc, że pamiętam je jak przez mgłę. Zjeżdżając windą przygotowuję się na to co mnie czeka. Za chwilę spotkam wszystkich trybutów, ale tylko z Jedynką będę rozmawiała. Gdy winda się zatrzymuje, przywołuję na twarz minę młodej morderczyni. Na salę przybywamy jako jedni z ostatnich. Z tego co udaje mi się zauważyć, brakuje tylko Dwunastki. Dziwi mnie to, że wszyscy mamy podobne stroje, różniące się tylko naszytymi cyframi. Jednak po chwili moją uwagę przykuwa ogromna sala. Niemal taka sama jak w Akademii, z tą różnicą, że tutaj jest więcej Strażników Pokoju i "instruktorów", którym mamy dawać wycisk. Jeszcze jedna istotna rzecz różni ją od tej tak dobrze mi znanej w szkole. Na balkonie, umieszczonym na przeciwległej do windy ścianie, zasiedli organizatorzy. Główny organizator Igrzysk, Seneca Crane, zajmuje fotel najbardziej z przodu. Lustruje wszystkich uważnie. Podchodzimy do naszych sojuszników. Kiwamy do siebie głowami i stajemy w równych odstępach. Gdy w końcu przychodzi Everdeen i chłoptaś, Atala, główna trenerka sprawdza listę obecności i objaśnia zasady. Ogólnie chodzi o to, aby nie wdawać się w walki z innymi trybutami oraz koniecznie musimy wykonać kilka podstawowych ćwiczeń. Po skończonym wykładzie daje nam kilka minut na zapoznanie się z salą. Oczywiście wraz z Cato, Glimmer i Marvelem, odbywam tą podróż.
___________________________________________________________________
Długo czekaliście, ale miałam małe załamanie nerwowe...w końcu jest nowy rozdział historii Clove! Obiecuję, że zrobię wszystko, aby w 20 rozdziale wpuścić ich na arenę. Wyjeżdżam teraz do babci, gdzie będzie internet i zero osób w moim wieku, więc następny rozdział powinien być długi :d Zdradzę Wam tylko, że Marvel okaże się inny, niż część z Was się spodziewa :) Ciekawi o co chodzi?

14 komentarzy:

  1. No pewnie, że ciekawi :D
    Podoba mi się to, że nie spieszysz się z fabułą (przynajmniej na razie) ;) i wszystko się tak dobrze, lekko czyta. Czekam na kolejne rozdziały, no i tego Marvela *u*
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej. Jak ja lubie zaraz po przebudzeniu sobie coś przeczytać!
    Marvel inny? *.* Ciekawe...
    Next za tydzień czy wcześniej? ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Na samym wstępie dziękuję za dedykację. AJFFKDKKFADF <- tak się cieszę.
    Rozdział znowu mi się podoba, ale kilka razy MUSIAŁAM się uśmiechnąć.
    "- A co ma być? - głos Lyme przerwał ciszę. - To chyba oczywiste co będzie Waszym priorytetem na treningach.
    - Mamy zdobyć sojuszników. - zaczął wyliczać Cato. - I trenować." I TRENOWAĆ. YOU DON'T SAY, CATO.
    Draco jest stylistą Clove? OMG, DRACON MALFOY. Mam ogromną słabość do Malfoya i od razu mi się skojarzyło.
    " Użyli zdecydowanie zbyt dużo czekolady" DAFUQ, Clove? Czekolady nigdy za wiele!
    MOJE SERCE, MOJE SERCE: "Chłopak klepie mnie kilka razy po udzie.
    - Celuj w klatkę, ale nie w serce. - rozkazuje.
    Strząsam jego dłoń z mojego ciała, ale on ponownie ją tam umieszcza. W jego oczach widzę ogniki. Na ten widok prycham i jeszcze bardziej zagłębiam się w miękki materac. Cato wstaje i przy okazji bawi się cienkim ramiączkiem koszulki, w której zdecydowałam się spać" umieram. Czemu Cato nie mógł zostać z nią trochę dłużej?
    Czekam z niecierpliwością na nowy DŁUŻSZY rozdział. Ciekawe jaki będzie mój Marvel, który zdecydowanie jest MARVELOUS.
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własnie tez sie zastanawiam dlaczego nie zostal z nia dluzej...
      Strasznie mało jak dla mnie jest scen Cato&Clove.
      Jeśli mam czuc lekki niedosty po przeczytaniu tego opowiadania to musi ich byc duzo. :D

      Usuń
    2. Zdecydowanie ZA MAŁO scen Cato&Clove

      Usuń
    3. Wiem, wiem..no ale poczekajcie trochę :P

      Usuń
    4. Ugrh, no dobra... :c

      Usuń
    5. Niezbyt długo...gdzieś tak do...środy?

      Usuń
    6. Do jutrzejszej srody czy do tej za tydzień? :D

      Usuń
    7. Do jutrzejszej :) A dokładnie do wieczora :)

      Usuń
  4. Uwielbiam twojego bloga ! *_*
    Chciała bym umieć pisać tak jak ty , ciągle coś się dzieje , a nie tak jak u mnie ! X DD
    Czekam na następny rozdział ; 3

    Pozdrawiam i życzę wenny ! : ))
    Clove.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję *kłania się nisko*
      Piszesz świetnie i uwierz mi nie chcesz pisać jak ja...każdy z nas pisze inaczej i to jest urok opowiadań ;) Zresztą moje ostatnie komentarze zostawione pod Twoimi notkami mówią same za siebie :P
      Około 16 powinien być :)
      Wena na pewno się przyda :)

      Usuń