sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 16

                                   Odwróciłem się na pięcie i wróciłem do Glimmer. Zanim zdążyłem nawet usiąść, blondyna zaczepiła mi się na szyi i włączyła telewizor. Nie dziwiła mnie reakcja Clove. Sam nie lubiłem dziewczyny i gdyby nie Melissa i Duno, opiekunka Jedynki, nawet bym się nią zbytnio nie zainteresował. Zresztą tak będzie lepiej dla Clove. Może dzięki "związkowi" z blondynką uda mi się uratować. Przynajmniej mam taką nadzieję. Póki co mogę przynajmniej marzyć, że to ona leży w moich ramionach.
                                                                             ***
                                    Warknęłam cicho. Czy Cato miał rację? Oczywiście,  że miał. Zrobiłam to przez pocałunek. Zazwyczaj nie przejęłabym się jedną, bezmózgą blondyną. To nie jest podobne do mnie. Rzuciłam się na łóżko. Przyglądając się sufitowi nawet nie zauważyłam jak szybko mijają minuty. Rozmyślałam o ich związku. Jak dziwnie czułam się nie mogąc mieć Cato dla siebie. Chociaż może to dobrze? Może dzięki temu będzie mi łatwiej go zabić? Będzie mi łatwiej osiągnąć sukces? Tak. To oto chodzi. Jeśli już teraz go znienawidzę, na arenie nie będę miała problemu z wbiciem mu noża prosto w serce. Do głowy zaczęły mi napływać najróżniejsze sposoby zabicia przeciwników. I tym razem nie starałam się ich wyrzucić z umysłu.
                                                                             ***
                                    Po obmyśleniu kilkuset sposobów na wykończenie Jedynki, ktoś zapukał do moich drzwi.
- Jeśli nie chcesz umrzeć z głodu to chodź na kolację! - dobiegł mnie głos Melissy.
 Niechętnie wstałam z miękkiego łóżka i  poprawiając szybko włosy, pomaszerowałam do jadalni. Przy suto zastawionym stole siedział już Cato z jego tradycyjnym uśmiechem. Usadowiłam się obok niego. Z całych sił starałam się nie patrzeć na blondyna. Przy stole zapadła głucha cisza. Dziwiło mnie, że opiekunka nie gdakała jak zwykle
- Gdzie Lyme? - starałam się rozpocząć rozmowę. - Nie powinna być z nami?
- Jest w swoim pokoju. - kobieta spojrzała na mnie spod brązowych powiek. - A my musimy porozmawiać o jutrzejszym dniu.
Chwyciłam nektarynkę i wyczekująco patrzyłam na nią.
- Jutro po śniadaniu jedziemy prosto do Ośrodka, gdzie będą Was przygotowywać na paradę Trybutów. - jej spojrzenie przemykało pomiędzy mną, a Cato. - Przejazd będzie trwał krótko, ale musicie zrobić wszystko, aby zdobyć sponsorów. I to wszystko!
Przewróciłam oczami. Sądziłam, że dowiem się czegoś nowego. Przeliczyłam się...znowu. Odgryzając ostatni kawałek owocu, położyłam pestkę na talerz i wytarłam ręce o leżącą, obok mojego nakrycia, serwetkę. Wstałam, szurając cicho krzesłem.
- Jest może gdzieś jakaś kartka i długopis? - spytałam Melissy.
- Oczywiście. - odparła znów swoim dawnym głosem.
Podążałam za kobietą do komody stojącej w salonie. Już po chwili trzymałam w ręku zeszyt i czarno piszący długopis. Podziękowałam i szybkim krokiem przeszłam do swojej sypialni. Gdy zamknęły się za mną drzwi, rzuciłam się w przytulną pościel. Plecy oparłam o zagłówek łóżka i podkurczyłam kolana. Otworzyłam zeszyt na pierwszej stronie, a następnie oparłam go o uda. Przez chwilę kreśliłam, pisałam, skreślałam słowa, aż w końcu udało się. Przyjrzałam się listowi, który opisywał co naprawdę czułam.

                                                                Kochany Cato
                                     Jeśli czytasz ten list, to znaczy, że mi się nie udało. Umarłam, ale przynajmniej ty wrócisz do domu. Piszę te kilka słów, bo kocham Cię  nigdy nie miałam odwagi powiedzieć Ci całej prawdy prosto w oczy. Odkąd się zaprzyjaźniliśmy, łamałeś mi serce umawiając się z nowymi dziewczynami. To ja chciałam być blisko Twojego serca. To ja chciałam być Twoją kochanką, którą będziesz całować na pożegnanie i szeptać jej miłe słówka do ucha. Nic z tego. Do tamtego momentu w zaułku, nawet nie sądziłam, że uważasz mnie za kogoś więcej, niż przyjaciółkę. Tamte kilka chwil sprawiło, że moje serce zabiło nową energią. Każdy pocałunek złożony przez Twoje usta był jak rekompensata za noże wbijane przez Ciebie w moje serce przez cały ten czas. Nie mam pojęcia, czemu tak to się skończyło. Czemu się zgłosiłeś, zamiast czekać na mnie. A przede wszystkim...nie mam pojęcia, czemu całowałeś się wtedy z Glimmer. Wiedziałeś co czułam. Wiedziałeś, że każdy Twój widok przyprawia mnie o ataki serca. Twój dotyk...był jak marzenie. Żałuje, że nie przyznałam Ci się wcześniej, że Cie kocham. Nie miałam tyle odwagi. Niestety. Nawet nie wiesz jak żałuję tych wszystkich straconych chwil. Mogę powiedzieć tylko jedno, przepraszam.
                                                                                                                         Clove

                                     Wytarłam łzę spływająca po moim policzku. Odchyliłam na chwilę głowę. Dopiero pisząc ten list, zdałam sobie sprawę, jak bardzo żałuje, że wcześniej ja nie pocałowałam jego, ani on mnie. Może gdyby stało się to wcześniej, to... To co? - szepnął cichy głos w mojej głowie. - Myślisz, że nie zgłosiłby się? Tak. - odpowiedziałam. Opanowując się, wyrwałam kartkę z zeszytu i złożyłam ją na pół. I znów. I znów. I znów. Zawiniątek schowałam w pięści. Wychodząc z pokoju, postawiłam sobie za zadanie, przekazanie listu Lyme. Licząc na znalezienie jej pokoju samotnie, poszłam rozejrzeć się po apartamencie. Nie musiałam długo szukać, gdyż mentorka siedziała przy stole z Melissą.  Podeszłam w jej kierunku. Opierając ręce po obu stronach jej krzesła, schyliłam się.
- Możemy sekundkę porozmawiać? - szepnęłam jej cicho do ucha. Kobieta pokiwała twierdząco głową.
Przeszłyśmy na korytarz.
- O co chodzi? - była zdecydowanie zaciekawiona.
Podniosłam wzrok, wbijając go w jej twarz.
 - Jeśli przegram, a Cato wróci... - zaczęłam niepewnie. - to chcę, aby pani przekazała mu to.
Wcisnęłam jej kartkę i wróciłam do pokoju, po drodze rozmyślając o tym pomyśle.
__________________________________________________________________________
Trochę opóźnienia...niestety miałam małe problemy...Ale teraz już jest nowy rozdział. Podoba się? Tylko szczerze :p

11 komentarzy:

  1. Jajajajjajajajajaj, świetne!
    Tylko żadnych akcji ze śmiercią Catona, PAMIETAJ! Bo ja Cie dorwę! ;P
    + jak zawsze czekam na next... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne*_________* nawet nie próbujich zabijać :p czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idę o zakład, że ktoś z dwójki zginie... Nie za bardzo wiem tylko kto... Obstawiam, ze Cato, aczkolwiek zachwycona tym nie będę... :)

      Usuń
    2. Ktoś musi zginąć...nie chce, aby wyszło jak z Katniss i Peetą...to zbyt oklepane...

      Usuń
    3. Buu. :(

      Usuń
  3. Super rozdział nie wiem jak ty to robisz , że czytam to jednym tchem . xD Niee nie zabijaj ich ; D *_*

    http://www.clato-and-clove.blogspot.com/2013/07/oo4-wywiad.html - A co do mojego nowego rozdziału , czy jak będę dodawała tyle opisów to wystarczy ? : ))

    Pozdrawiam , Clove . ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie wiem jak to robię XD Po prostu serce dyktuje co mają pisać ręce :)

      Usuń
  4. Bardzo dobrze napisany rozdzual. Bylabym szczesliwsza, gdyby byly dluzsze..:)
    Planujesz zrobic fabule wedle ksiazki, czy sama napisac, bo wumie to jest fanfiction.
    Zapraszam tez do mnie:
    sparkle-hope.blogspot.com
    questmyself.blogspot.com

    pozdrawiam i czejam na kolejny rozdzial:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam jeszcze pojęcia..chcę tylko, aby po skończeniu bloga czytelnicy czuli lekki niedosyt...ale jak się skończy...nie wiem

      Usuń
  5. Bardzo przepraszam ze tutaj ale nie znalazlam spamownika :) serdecznie zapraszam na mojego nowego i pierwszego bloga: liszka-hunger-games.blogspot.com . Dopiero co zaczynam xd Byloby mi bardzo milo gdybys wyrazila swoja opienie w komentarzu na blogu :) I WGL TO BLOG SUPER ! WENY ZYCZE ;D

    OdpowiedzUsuń