niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 5

Serce przyspieszyło, nogi zrobiły się niczym z waty. Wiem, że mówiła dla Cato, że się zgłoszę, ale miałam cichą nadzieję, że wylosują kogoś innego, a ja zgłoszę się wraz z grupką innych osób i nie trafię na arenę. Wiem, że to dziwne. W końcu jestem urodzonym mordercą, ale nawet my mamy swoje słabości. Pod bacznymi spojrzeniami widowni, ruszyłam do sceny. Przybrałam twarz zadowolenia z zaistniałej sytuacji, mimo że w środku byłam rozbita. Gdy tylko staję przy boku Mellisy, spoglądam na wszystkich z wyższością. Wiedzą, że nie mogą się zgłosić. Żałuję, że nie mam urodzin kilka miesięcy po dożynkach.
- Witaj, ślicznotko. - świergocze prowadząca. - Chciałabyś coś powiedzieć dla swoich znajomych?
Przez chwilę patrzę na tłum, już mam zaprzeczyć, kiedy do głowy przychodzą mi właściwe słowa.
- Tak. - mówię. - Cieszę się, ze trafiam na arenę i nie będę musiała spędzać czasu wśród takich ofiar losu.
Moja słowa powodują, że zostaję obrzucona mnóstwem wściekłych spojrzeń. Cóż? W końcu nie mogą mi nic zrobić, a nawet gdyby spróbowali, skończyliby marnie.
- Oczywiście. - Mellisa na chwilę traci rezon. - A teraz czas na chłopców.
Podchodzi do kuli, ale nawet nie musi zanurzać w niej ręki.
- Zgłaszam się na ochotnika. - spoglądam w kierunku, z którego dochodzi głos.
Chłopak idzie ku estradzie. Wchodzi miękko po schodach. Staje niedaleko mnie. Odwracam głowę, aby na niego spojrzeć. Serce rozdziera mi się na miliony kawałków, bo patrzę na twarz Cato.
- Jak się nazywasz? - szczebiocze kapitolińskie monstrum
- Caton Hadley.
Kobieta liczy, że chłopak doda coś jeszcze. Przeliczyła się.
- Oto tegoroczni trybuci z Drugiego 'Dystryktu. - mówi do tłumu. - Podajcie sobie ręce słonka.
Posłusznie wykonujemy jej polecenie. Gdy tylko moja ręka styka się ze skórą Cato, czuje jak między nami przebiega prąd. Przyglądam się jego twarzy, nadal zachowując minę mordercy. Nie chcę zabierać swojej dłoni, ale muszę. Nadal czując mrowienie, wysłuchuję ostatnich słów Mellisy.
- Wesołych Głodowych Igrzysk. I niech los zawsze Wam sprzyja!
Następnie znikamy w Pałacu Sprawiedliwości.
_________________________________________________________________
Wiem długo czekaliście, ale miałam problemy z internetem. Notka miała być z bonusem, ale wyszło jak wyszło. Nie będę oszukiwać, że następna będiz jeszcze w tym tygodniu, bo muszę się uczyć do egzaminów, ale coś czuję, że na lekcjach będę miała wenę. Tak więc do następnego razu :* Dziękuję Wam za to, że jesteście ze mną i dodajecie mi sił do pisania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz