czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 14

Drzwi windy zamknęły się za nami.  Maszyna ruszyła do góry. Metolowe ściany powodowały lekką klaustrofobie. W powietrzu unosił się zapach perfum, ale nikogo z zebranych. Przyjrzałam się swoim dłoniom. Lekko się trzęsły. Zacisnęłam je w pięści i przyciągnęłam do nóg, jakbym chciała je złączyć w jedno.Nakazałam sercowi zwolnić, a płucom nabierać większą ilość powietrza. Nagle drzwi otworzyły się. Moim oczom ukazało się elegancko przystrojone pomieszczenie. W salonie stał niebieski stół i krzesła w tym samym pokoju. Podłoga wyłożona białą wykładziną nadawała anielski wygląd. Dobrze, że przynajmniej w tym pomieszczeniu zrezygnowano z czerwieni. Zamiast pokoju z najgorszych koszmarów, jadalnia i salon wyglądały jak niebo. Utrzymane w niebieskich i białych barwach dawały mi chwilę uciechy. Pierwszy raz pomyślałam, że mogę zobaczyć niebo. Wiadomo, ze tam nie trafię. Przecież będę zabijać. Pozostaje tylko nadzieja, że nie będą mnie brać jakieś wielkie poczucia winy.
- Śniadania są o 7.30. - poinformowała nas opiekunka. - Obiady o 12.00, a kolacje 17.30.
Przeszłam na korytarz, nie czekając na jakiekolwiek pozwolenie. Obcasy uderzały o podłogę. Ponownie przyciągnęłam uwagę zebranych w apartamencie.
- Ostatnie po lewej! - dobiegł mnie jedynie głos Melissy.
Szłam dumnie, póki Cato i reszta nie zniknęli mi z oczy. Dopiero wtedy odważyłam się zdjąć denerwujące buty. Poruszyłam szybko palcami. Jak dobrze móc zdjąć te denerwujące szpilki. Złapałam je w jedną rękę i rozejrzałam się po przedpokoju. Fioletowe ściany nadały uroku i poprawiły mi humor. Wolną dłoń przyłożyłam do tapety i ciągnęłam ją po niej, aż do drzwi. Na korytarzu nie było żadnych ozdób. Tylko fiołkowe ściany i delikatnie różowa podłoga. Nacisnęłam ciężką klamkę i ujrzałam...znienawidzoną czerwień. Rzuciłam buty pod ścianę i zrobiłam powolny obrót o 360 stopni. W prawej ścianie widniała duża szyba. Po jej oby stronach wisiały zdjęcia dotychczasowych kobiet z Dwójki, które odniosły zwycięstwo. Naprzeciw ustawiono sofę i wielki, plazmowy telewizor. W rogu po lewej ustawiono ogromne łoże. Przykryte czarną narzutą. Pół metra dalej swoje miejsce znalazła szafka nocna z lampką. Również czarne. Przy drzwiach była szafa dokładnie taka sama jak w pociągu. W rogu po ich drugiej stronie znalazły się drzwi do łazienki. Pewna, że one również jej utrzymana w tych okropnych kolorach zdecydowałam się na niewchodzenie do niej. Zamiast tego podeszłam do szafy i zrzuciłam z siebie sukienkę. Stojąc w samej bieliźnie, cierpliwie wybierałam ubranie. Wybór padł na czarne krótkie spodenki i białą bluzkę na ramiączkach. Nie widziałam sensu zbytniego strojenia się. Dopiero jutro miałam ukazać się spojrzeniom mieszkańców Kapitolu. Leniwymi ruchami ruszyłam w stronę kanapy. Rzuciłam się na czarną skórę. Chwilę zajęło mi rozpracowanie pilota, w końcu włączyłam telewizor. Skakałam z jednego kanału na drugi. Na jednym z nich był wywiad z organizatorem, na drugim jakaś telenowela. Już miałam się zdecydować na obejrzenie rozmowy z Senecą, gdy natknęłam się na relacje z naszego przyjazdu. Zatrzymałam się na chwilę na niej, sądząc, ze znowu usłyszę coś o sobie. Nie myliłam się. Prowadzące komentowały nasze stroje, ale również podejście. Głównie rozprawiały na temat Cato. Czyżby się w nim zakochały? Nie trudno o to, przecież tak stało się z Odairem. Finnick pochodził z Czwartego Dystryktu i zwyciężył. Trzeba przyznać, że był seksowny. Z tego powodu wiele mieszkanek Kapitolu wzdycha do niego, a on się z nimi umawia. Jeśli Cato przetrwa pewnie to samo stanie się z nim. Poczułam ukłucie zazdrości. On jest przecież mój! Skarciłam się w myślach. Nie mam prawa tak myśleć. Ona jest moim wrogiem. Nie ważne co czuje serce, ważne co wie rozum.
______________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo czekaliście, ale codziennie byłam w stajni od rana do nocy i nie miałam czasu nawet, aby wejść na bloga na dłużej niż 5 minut. Teraz powinno się to zmienić :)

4 komentarze:

  1. Rozdział napisany bardzo fajnie! Bardzo mi się spodobał!
    Spokojnie nie gniewam się! Ważne, żebyś rozdział napisała z weną tak jak planowałaś, a nie na odwal się.
    Fajnie rozłożona akcja, chyba już to kiedyś pisałam?
    Ano i niech te głupie dziwki zostawią mojego Catona, jedyną osobą, którą mogę go oddać jest Clove, ale musi jeszcze trochę poczekać!
    Przepraszam za beznadziejny komentarz, ale po prostu padam na twarz. Mam justro urodziny i przez cały tydzień nie miałam nawet czasu na zajrzenie na bloggera, więc w tej chwili nadrabiam zaległości!
    Życzę duuuuużo weny!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 100 lat, 100 lat niech żyje, żyje nam!
      100 lat, 100 lat niech żyje, żyje nam!
      Jeszcze raz, jeszcze raz niech żyje, żyje nam!
      Nieeeeeeech żyyyyyyyje nam!
      A kto?
      Serēne Kurai :D

      Z okazji urodzinek życzę Ci:
      wszystkiego najlepszego, zwycięstwa w Igrzyskach,
      prowadzenia tak świetnych blogów jak teraz,
      dużo, dużo weny od ziemi do księżyca,
      wiernych czytelników,
      cudownych chwil spędzonych w realu jak i w internecie
      I magicznej różdżki, która spełni Twoje wszystkie marzenia!

      Usuń
  2. Ehh, wiem jak to jest. Też spędzam dużo czasu w stajni... Mam nadzieje, ze bedziesz teraz w miare czesto dodawac, bardzo ladnie piszesz. :)

    OdpowiedzUsuń